Nareszcie… wystartowaliśmy! I jeśli wszystko się uda, to będziemy w drodze przez 2 lata. Obecnie jesteśmy na małym kempingu nad jeziorem Batak w Górach Rodopy w Bułgarii. Właściciel Chris z żoną i córką też wędrują po świecie (gdy sezon się kończy), stąd ten kemping to miejsce „przerzutu” dla globtroterów w drodze na Daleki Wschód i z powrotem.
Za nami pozostały nie tylko pierwsze setki kilometrów przejechanych przez Polskę, Słowację, Węgry, Serbię i częściowo Bułgarię, ale też 2 lata intensywnych przygotowań – zakończenie umów o pracę, podania o zwolnienie Leo z obowiązku szkolnego w Niemczech, przygotowanie i przekazanie domu pod opiekę naszej przyjaciółce, komasowanie informacji o planowanej trasie, szczepienia, oraz tworzenie list rzeczy do spakowania (wraz z obszerną apteczką podróżną). Równocześnie trwała intensywna praca nad budową FREDA – naszego domu na kółkach.
Wyruszyliśmy – po wielu pożegnaniach i gdy FRED był gotowy. Pierwsze 2 tygodnie spędziliśmy u naszej polskiej rodziny, gdzie był czas na odpoczynek i pozamykanie ostatnich spraw. Potem włączyliśmy silnik i naprawdę WYSTARTOWALIŚMY – kierunek południe – Szeged – tam, gdzie zakończyliśmy naszą półroczną kaukaską przygodę w 2016 roku. Leo dobrze pamiętał tamtejszy park wodny i nareszcie był wystarczająco duży, by zjechać najdłuższą zjeżdżalnią Europy! Na południe od Belgradu poznaliśmy rodzinę z Izraela, podróżującą od pół roku kamperem po Bałkanach. W Ovcar Banja zdobyliśmy (po 10km) nasz pierwszy szczyt Kablar (885m npm) po czym daliśmy odpocząć zmęczonym mięśniom w pobliskich źródłach termalnych. Serbia zachwyciła nas swoimi krajobrazami i chętnie wrócimy tu kiedyś na dłużej.
Będąc w drodze zadziwia nas, jak często spotyka się ludzi o podobnych poglądach i nadających na tych samych falach. Tu w Batak poznaliśmy polską parę Anię i Andrzeja, którzy po 15 latach ciężkiej pracy w Anglii postanowili wysiąść z pędzącego pociągu codzienności. Szybko się zaprzyjaźniliśmy i spędziliśmy razem wspaniały czas!
Teraz musimy znaleźć nasz podróżny rytm, przywzyczaić się do bycia razem na 10m² i podocierać się 😉 a następnie dotrzeć do Turcji – naszego pierwszego celu, gdzie chcemy zatrzymać się na dłużej. Z tych pierwszych tygodni pozostaną nam w pamięci mili i pomocni celnicy (być może ze względu na ujmujący czar Tosi), bezkresne pola bałkańskich słoneczników, i uczucie szczęścia, że jesteśmy w drodze – które jeszcze nie do końca do nas dotarło…
Komentarze (5)
Zapowiada się dobrą powieść w odcinkach!
Czytam , cieszę się waszymi przygodami i czekam na następne.
Powodzenia i całusy 😍
Joanna
Powodzenia w realizacji planu! wspaniałych spotkań z ludźmi w drodze i samych pięknych chwil! z ciekawością będizemy czytać, Iza i Basia
Kochani, jestem pod takim wrażeniem, że chyba się zbuntuję i dzisiaj do końca dnia nie będę pracować 😉 Wiele osób ma takie marzenia ale nie każdy odwagę, żeby je zrealizować. Trzymam mocno kciuki :)!
Pierwsze koty za płoty! Najtrudniej zrobić pierwszy krok, każdy następny to już nawyk.
Dwa lata na 10 metrach kwadratowych… podziwiam. Z drugiej strony, można powiedzieć, że to tylko Wasza sypialnia i kuchnia, bo Waszym salonem i bawialnią jest cały świat na zewnątrz. I pamiętajcie, że choćby nie wiem co, jesteście w tym razem, a wszyscy Wasi znajomi i przyjaciele Wam kibicują. Tak więc szerokiej drogi, wiaduktów o dużym prześwicie i mocarnych mostów pod kołami!
Bawcie się dobrze, cieszcie sobą i wolnością. Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy.
Wspaniały początek bloga. Czekamy na dalsze wpisy. Uściski.